Aktualność
Zębaty przyłów
W wędkarstwie karpiowym, tak jak wszędzie zdarzają się przyłowy. Najczęściej są to leszcze lub inne ryby spokojnego żeru. Ale zdarzają się wyjątki. Paweł Popowicz, ceniony autor artykułów do Świata Karpia miał ostatnio właśnie taką przygodę.
Paweł w minioną niedzielę wybrał się na spontaniczną, kilkugodzinną zasiadkę na wodę PZW. Miał chęć dopaść grudniowego karpia. Po pewnym czasie nastąpiło ładne branie. Wędka w górę, jest ryba. Jednak po minucie „karp” poszedł do powierzchni i wynurzył się wielki łeb. Okazało się, że to szczupak. I to nie byle jaki, na oko metrówka. Hol był spokojny i po chwili ryba wylądowała w ramionach Pawła. Po zmierzeniu okazało się, że drapieżnik ma 95 cm długości. Wziął z gruntu na zestaw z kulkami rakowymi. Po krótkiej sesji bestia wróciła do wody.