Świat Karpia - źródło informacji i rozrywki dla karpiarzy

Bieżące wydanie
Ocena

Smaki jesieni

Wychylił głowę z namiotu, zimne, rześkie powietrze dotknęło jego policzka, zabierając ze sobą ostatnie senne obrazy. Teraz już wiedział, dlaczego zamek w jego namiocie rozsuwał się z lekkim oporem…

Ale ścięło w nocy. Brrr, wysapał do siebie i głębiej wciągnął w płuca mroźne powietrze. Piękny zapach – pomyślał – piękny zapach. Namiot, łącznie z całym karpiowym majdanem znajdującym się na zewnątrz, pokryty był bielą. Gdzie okiem sięgnąć szron. Drzewa, trawa i krzewy mieniły się we wschodzącym słońcu niczym diamenty będące obietnicą wszelkiego bogactwa. Jakże bogata jest przyroda, pomyślał, jak hojnie obdarowuje nas ludzi, a przede wszystkim tych, którzy umieją to dostrzec. Jak to dobrze, że zaczął łowić karpie. Ile by go ominęło, gdyby nie to piękne hobby. Pewnie teraz wstawałby do pracy!!! Z ust wyrwało mu się kilka ponurych słów zamieniających się w białe obłoki pary. Jesienne zasiadki urzekły go do tego stopnia, że zostawiał dwa, trzy dni urlopu na tę porę roku, by doczekać jakiegoś grubego karpia, nabijającego jesienną porą „masę” przed nadchodzącą długą zimą.

Wszyscy wiemy przecież, że kiedy liście żegnają się z gałęziami, nadchodzi czas wielkich karpiowych grubasów, które pochłaniają kaloryczne kuleczki w ogromnych ilościach, bo czują, że nadchodzi czas nieuniknionego postu. W końcu prawa natury nie zmieniają się z dnia na dzień, a karpiarze umieją to wykorzystać jak nikt inny. To chyba już ostatnia zasiadka w tym roku, przemknęło mu przez głowę, kiedy zrobił kilka kroków w stronę tafli stawu, który stwardniał tuż przy brzegu. Po drugiej stronie dojrzał tylko jeden „zielony domek”, którego zwano zwyczajowo karpiowym namiotem. Za to jeszcze bardziej kochał jesienne połowy, bo cisza i spokój, które im towarzyszyły, były niezastąpione. Latem często nie mógł nawet dobrze położyć zestawu wśród tej „plątaniny” linek innych łowców, którzy tygodniami zajmowali najlepsze górki i dołki tej żwirowni. Teraz praktycznie miał cały staw do swojej dyspozycji, jedynie czasem, chyłkiem od stanowiska do stanowiska, przemykał jakiś spragniony jesiennych drapieżników spinningista. Właśnie odpalił małą butlę gazową i patrzył, jak płomyki ochoczo ogrzewały maleńki stary czajniczek będący obietnicą czarnej, mocnej, kawy, której zapach już teraz, jeszcze przed zalaniem, budził jego wędkarskie zmysły. W głowie już układał plan. Zestawu spod drzewa nie będzie ruszał, nie ma potrzeby. Wszystko zrobił jak należy wczorajszego wieczoru, a doświadczenie podpowiadało mu, że jeśli w nocy nic tam się nie działo, to teraz rankiem szansa na branie jest największa. Nie będzie więc zbędnymi ruchami przeszkadzał głodnym karpiom w rozgoszczeniu się w tej urokliwej stołówce. Drugi kij natomiast zaraz przewiezie w inne, bardziej obiecujące miejsce. Jeśli pod przykryciem nocy nie zjawił się tam karp, nie zjawi się i w dzień. Kawa delikatnie parzyła w usta, a kubek zostawiał piękne równe kółka na karpiowym, zziębniętym stoliku.

Z artykułu dowiesz się:

  • ciekawy felieton Bartosza Czechowskiego
Cały artykuł przeczytasz w tym numerze czasopisma Świat Suma.