Chęć na zrobienie czegoś innego, co może przynieść nowe doświadczenie drzemie w każdym z nas. Chcemy odwiedzać nowe zbiorniki, poznawać zachowania karpi w różnym środowisku, a także łowić je na różne sposoby. Opowiem wam o jednej z moich letnich zasiadek, która miała miejce na środku jednej ze śląskich dużych wód.

Jesteście ciekawi całego artykułu, który przygotował Łukasz? Zapraszamy do najnowszego numeru e-magazynu Świat Karpia 11/2019, który jest dostępny w naszej aplikacji WYDAWNICTWO AS PRO MEDIA.

Sześć albo siedem lat temu wraz ze znajomymi postanowiliśmy popłynąć w okolice kilku tajemniczych wysp znajdujących się na środku zbiornika, na którym przyszło nam teraz łowić. Okolica była bajeczna. Mnóstwo dzikiej przyrody oraz uczucie odizolowania od cywilizacji. Powiedziałem wtedy, że na pewno kiedyś spróbuję łowić na jednej z tych wysp. Jak się później okazało, trzeba było to odłożyć na dłuższy czas, ponieważ regulamin PZW tego zabrania. Pomysł odrodził się dwa lata temu podczas Rybomanii w Poznaniu. Byłem wtedy na standzie Shimano, a obok wystawiał się z piękną łodzią Karol. Jak to bywa na targach, była okazja porozmawiać i lepiej się poznać, by później kilka razy wspólnie połowić. I właśnie na jednej z zasiadek wpadliśmy z Moniką i Karolem na pomysł, aby spróbować swoich sił i połowić z łodzi przez kilka dni. Na samą myśl strasznie się nakręciłem i oczami wyobraźni byłem już na wodzie.