Świat Karpia - źródło informacji i rozrywki dla karpiarzy

Bieżące wydanie
Ocena

Śledztwo podczas zasiadki - cz.1: Zniknięcie

Aspirant Adam Fort spoglądał na złotą rybkę z nadzieją na typowy karpiowy weekend. Niedawno rozwiązał pierwszą sprawę o zabójstwo. W czasie śledztwa był nie tylko wyśmiewany przez kolegów, szykanowany przez lokalną prasę, ale omal nie zginął. Zasłużył na to, co lubi najbardziej. Kilka beztroskich dni z karpiówką w dłoni.

Jesteście ciekawi całego opowiadania, który przygotował Andrzej? Zapraszamy do najnowszego numeru e-magazynu Świat Karpia 5/2020, który jest dostępny w naszej aplikacji WYDAWNICTWO AS PRO MEDIA.

Bez smęcenie ojca, że już czas zapomnieć, znaleźć sobie kobietę i założyć rodzinę. Podczas zasiadki miał robić co chce, jeść, co chce oraz pić, co chce. Kiedy wypuścił rybkę ujrzał swoje odbicie w wodzie, a następnie potarł palcem wydatny nos. Trzydzieści siedem lat na karku to dużo i mało. Piwne oczy zgubiły już swój młodzieńczy błysk. Zaczesywane do tyłu włosy rosły gęsto, ale powoli traciły kolor. Dawniej czarne niczym dno pełne racicznic, dziś ledwie ciemnobrązowe.
Kilka minut wcześniej dźwięk sygnalizatora oraz praca kołowrotka trwały tylko dwie sekundy. Jakby ryba przeniosła kulkę kilkanaście centymetrów i przystanęła. Zaciął. Pompowanie nie należało do najprzyjemniejszych. Jak zawsze, gdy karpiarz zastanawia się co stawia opór: zestaw końcowy czy może jednak ryba? Wreszcie wyjął zdobycz z wody. Najpierw pomyślał, że to kilowy karpik pełnołuski, w końcu rozpoznał w nim karasia złocistego. Uśmiechnął się gorzko. Nie raz słyszał legendy o wyjątkowej waleczności tych ryb. Najwyraźniej Fortowi przypadł karaś o duszy leszcza. Teraz musi powtórzyć czynność sprzed zaledwie pół godziny. Mozolnie załadować pevałkę i zarzucić. Oby tym razem wzięło to, co ma wziąć czyli dwucyfrowy karp. Zamachnął się i puścił żyłkę. Zestaw uderzył o taflę łowiska głośno, niczym nadpobudliwa tołpyga.
Na szczęście ranek był rześki, ale bezwietrzny. Słońce powoli wyłaniało się zza horyzontu. Nad lasem górowało już półkole pomarańczy i różu, a jego refleksy tworzyły wspaniały kolarz natury na spokojnej tafli łowiska. Prawie pod nogami przeleciał Fortowi trzcinniczek. Szybka brązowa kula przypominała rzucony równolegle do lutra wody włoski orzech. Wzrok policjanta podążył w lewo za malutkim ptaszkiem. Wleciał w trzciny prawie na wysokości miejsca, gdzie Fort rzucił drugi zestaw. Czterdzieści metrów od stanowiska i metr od przybrzeżnych trzcin. Adam posłał tam specjalną mieszankę. Do firmowego miksu dodał trochę szprotek w oleju i świeżych jaj. Wymieszał wszystko oraz uformował kulki ręcznie, bo jakoś nie dorobił się jeszcze rollera. Następnie ugotował je w wodzie z łowiska. Brązowa kulka zawieszona na miękkiej plecionce koloru sosnowej igły prezentowała się niezwykle apetycznie. Jeszcze chwilę policjant szukał na miejscówce jakiegoś śladu ryby. Bąblowania, ruchu trzcin, czegokolwiek. Bez skutku.

Z artykułu dowiesz się:

  • Jak potoczy się śledztwo!
Cały artykuł przeczytasz w tym numerze czasopisma Świat Suma.