Aktualność
Dipowanie przynęt. Czy warto?
Są dwie szkoły, jedna wskazuje aromatyzowanie przynęt jako rzecz nadrzędną, druga natomiast neguje i wskazuje by przynęty nawet celowo pozbawiać aromatów. Jakie Wy macie zdanie na ten temat?
Marcin Janic, właściciel firmy Genesis Carp
Wzmacnianie zapachu przynęt ma swoje uzasadnienie w praktyce. Zmysł węchu u karpi jest bardzo mocno rozwinięty, kubki smakowe znajdują się nie tylko w pysku ryby, ale również na linii bocznej, dzięki czemu karpie mogą wyczuwać dany zapach z bardzo daleka. Jestem zwolennikiem wzmacniania zapachów, ale nie wszędzie i nie zawsze. Mocne dipowanie przynęt ma uzasadnienie w sytuacji, kiedy łowimy w miejscach mulistych, gdzie naturalny zapach środowiska jest bardzo intensywny, przynęty o słabym zapachu bardzo szybko przesiąkną mułem i nasza przynęta staje się mniej atrakcyjna dla ryb. Drugim miejscem, gdzie często dipowanie pomaga, są wody przełowione, najczęściej wody komercyjne, gdzie ilość wrzucanej zanęty jest ogromna. W takim środowisku naszą przynętę musimy wzmocnić, aby mogła przebić się przez zanętę zalegającą na dnie.
Paweł Krzemianowski, właściciel firmy Invader
Dipowanie przynęt wzmaga działanie aromatu i sprawia, że nasza kulka może stać się atrakcyjniejszym wabikiem dla ryby. Poza tym działa też utwardzająco na kulkę. Nie jestem jednak zwolennikiem dipowania zawsze i wszędzie. Na prywatnych zasiadkach, kiedy mam czas na odczytanie wody i nigdzie się nie spieszę, (poza początkiem sezonu, kiedy chcę ryby rozbudzić z zimowego letargu) nie dipuję wcale. Zostawiam ten zabieg na zawody, kiedy każdy chce swoją przynętę wyróżnić spośród tłumu innych kulek błąkających się w toni, ale i to nie zawsze.
Patrząc na przykład Rainbow gdzie królują naturalne przynęty oraz ogromne karpie, czasem mniej znaczy więcej.
Wojciech Lenda, właściciel firmy Carp-World
Dla mnie dipowanie to trzymanie przynęty przez kilka/kilkanaście tygodni w dipie tak, aby nim przesiąknęła. Ta metoda sprawdza się, gdy łowię na zbiornikach obfutującą w dość pokaźną warstwę mułu. Przynęta wyróżnia się swoim intensywnym zapachem na dnie. Tak spreparowana przynęta może leżeć na dnie kilkanaście godzin i nie przesiąknąć śmierdzącym mułem.
Michał Szołtysek, konsultant Mivardi
Dipowanie zanęt i przynęt nie zawsze się sprawdza, dużo zależy od wody nad którą się znajdujemy. Jakiej presji jest poddana, jak stare i ostrożne ryby w niej pływają i co chcemy osiągnąć dipując przynęty i zalewając różnymi zalewami naszą zanętę. Kiedyś uważałem, że im więcej przynęta leży w dipie tym lepiej, gdy po kilku latach karpiowania ciężko mi było przekroczyć wagę karpia ponad 14 kg postanowiłem, iż zastanowię się nad tym całym dipowaniem przynęt i zanęt. Druga to fakt, iż odkąd przestałem dipować przynęty i zalewać boosterami zanętę, w moim przypadku są to głównie kulki proteinowe, mniej leszczy czepiało się moich zestawów. Od kilku lat, nie używam już dipów i boosterów w dużych ilościach by dopalać swoje zanęty. Inaczej jest gdy łowisko jest bardzo zamulone. Z reguły na tego typu wodach, przynęty mocniej dopalone sprawdzają się zdecydowanie lepiej. Faktem jest również to, iż te największe i ostrożne karpie, z reguły łowione są kilkanaście, bądź nawet kilkadziesiąt godzin po położeniu zestawu z kulką na dnie. Mowy już nie ma by po takim czasie jakikolwiek dip utrzymał się na naszej przynęcie. Wszystko wtedy wskazuje, iż te największe osobniki omijają mocno pachnące przynęty a wolą te bardziej wypłukane przez wodę.
Przemysław Pająk, właściciel Carptravel.pl
Stosowanie dipów uzależnione jest od kilku czynników. Temperatury wody, pory roku w której łowimy i presji wędkarskiej. Osobiście używam dipów w sytuacji kiedy chcę, aby kulki były nieco twardsze, bo jak wiadomo dipy nie tylko aromatyzują a także nieco utwardzają przynętę, co ma znaczenie kiedy chcemy aby nasz zestaw leżał nieco dłużej w wodzie. Natomiast wczesną wiosną, prawie nigdy nie używam żadnych dipów czy innych zalewajek, bo uważam, iż w tym okresie jest tak mało pożywienia w wodzie, że może to być nie naturalne dla ryb. Wyjątek to małe wody komercyjne, gdzie naturalne żerowanie karpi jest zaburzone przez odwiedzających wodę karpiarzy. Latem czy jesienią dipowanie jeśli nie pomoże to nigdy nie zaszkodzi, a może przyczynić się do szybszego zlokalizowania naszej kulki przez ryby, więc warto.