Aktualność
Sezon na grube ryby w pełni- Mariusz Sadowski i jego połowy
Czas, czas, czas wszystkim go nam brakuje. Podobny problem miał Mariusz Sadowski, któremu jednak udało się wygospodarować 4 dni na karpiowe łowy. Z jakimi efektami? Zapraszamy do lektury
Piękno przyrody, oderwanie się od codzienności, oczekiwanie na upragniony odjazd, mimo wielu obowiązków często myślami jestem nad wodą. Nie inaczej było tym razem. Wiedziałem, że może być ciężko, jednak w głowie miałem plan, żeby pojechać na nieco dłuższą zasiadkę. Do ostatniej chwili nie byłem pewien czy wypad dojdzie do skutku. Kilkanaście godzin przed wyjazdem dowiaduje się, że mam do dyspozycji aż 4 dni, co przy dwójce dzieci nie jest tak oczywiste. Spontaniczność niesie ze sobą wiele nie pewności i brak dokładnego planu działania, mam świadomość,że decyzja na które stanowisko siądziemy zapadnie po dotarciu na miejsce. W trakcie podróży już wstępnie wiemy gdzie chcielibyśmy łowić. Okazuje się, że interesujące nas stanowiska są wolne. Po chwili namysłu decydujemy się na miejscówkę w okolicy nieco głębszej wody. Dość szybko przystępujemy do sondowania co przy silnym wietrze jest mocno utrudnione, Na pierwsze brania nie czekam długo, bo po kilku godzinach w łowisku pojawiają się ryby między 10-13 kg oraz bardzo duże leszcze. Z czasem również trafiają się większe karpie. Ze względu na wysoką roślinność każdy hol odbywa się z pontonu i jest wyczerpujący. Wszystko dzieje się niezwykle szybko i wielu szczegółów nie potrafię dokładnie opisać, poza silnym wiatrem, który drugiej doby dał się szczególnie we znaki. Raz nawet uniemożliwił powrót na miejscówkę przez co maszerowaliśmy z pontonem pod pachą z przeciwnego brzegu na który zniosła nas fala. Podsumowujący w ciągu całej zasiadki wypracowałem około 30 brań. Nie liczyłem wszystkich ryb, z większych złowiłem karpia 15 kg, 16 kg, 20,8 kg i pięknego pełnołuskiego 17 kg. Zasiadka bardzo udana ale również niezwykle wyczerpująca. Kolejny raz produkty z serii rapid mnie nie nie zawiodły.
Piona i do zobaczenia nad wodą!!