Aktualność
Wielki konkurs Radical i Świat Karpia - podsumowanie
No i stało się. Nasz konkursowy maraton z nagrodami od firmy Radical dobiegł końca. Chcieliśmy serdecznie wam podziękować za liczny udział w zadaniach konkursowych. Naprawdę poziom waszych odpowiedzi był bardzo wysoki i komisja konkursowa miała czasem nie lada zagwozdkę kogo wybrać. W kwestii podsumowania przypominamy wszystkie zwycięskie odpowiedzi i chcemy jeszcze raz pogratulować zwycięzcą oraz podziękować firmie Radical za wsparcie.
Premierowym zadaniem konkursowym było dokończenie zdania: „Łowię karpie ponieważ...” I tu najbardziej spodobała odpowiedź Konrada Piotrowskiego: Łowię karpie ponieważ... koledzy mówili, że będzie to odskocznia od domu i żony... Mylili się, żona jeździ ze mną na ryby... Ostatnio nawet zaczęła łowić... Dobrze, że nie ma większego PB niż ja” :) Szczere stwierdzenie, choć mamy po cichu nadzieję, że jednak Konrad trochę lubi jeździć z żoną na ryby.
W drugim konkursie prosiliśmy was o wysłanie nam zdjęcia z jesiennej wyprawy na ryby. I tu bezkonkurencyjne okazało się zdjęcie Tomasza Karbowskiego, które urzekło nas swoim klimatem ciszy, spokoju i totalnego relaksu.
W kolejnym etapie mieliście za zadanie opowiedzieć nam o swoich początkach z wędkowaniem. Tym razem zwyciężył Piotr Szul i jego opowieść z dziecięcych lat:
„Moja przygoda zaczęła się w wieku 6 lat podczas wakacji pod namiotami. Tata uczył mnie łapać małe rybki. Bardzo spodobały mi się te malutkie płoteczki. Kiedy poszedł się zdrzemnąć postanowiłem dalej trenować. Wrzucałem złapane ryby do wiaderka z wodą, by się później nimi pochwalić. Kiedy się obudził poszedłem po niego. Zaprowadziłem tatę do wiaderka ale okazało się że nie ma ani jednej ryby. Obok siedział nasz pies z mokrym pyskiem który się oblizywał? Nie zraziło mnie to, a pies okazał się prawdziwym miłośnikiem sushi"
W czwartej odsłonie o potrzebie posiadania nowego podbieraka najskuteczniej przekonał nas Adrian Bielak i jego syn: „Wraz z młodym wędkarzem rosną okazy które łowi, aby spełniać dalsze marzenia niezbędny jest odpowiedni sprzęt”. No jak można było odmówić potrzebą młodego wędkarza?
Piąta część zabawy to zdjęcie z amurem. Tym razem wygrał Bartosz Bednarek. Nie ma co pisać, wystarczy samemu zobaczyć.
Wreszcie finałowy odcinek naszego konkursu na najzabawniejszą historię, która spotkała nas na rybach. Tu zwycięstwo odniósł Grzegorz Zwardoń (choć nie bez pomocy żony). Przeczytajcie sami: „Moja żona bardzo lubi wędkować, więc wybraliśmy się razem na 2 dniową zasiadkę na pobliskie łowisko. Ugadaliśmy się, że jedną noc ja wstaje do wędek, a drugą ona. Po pierwszej nocy mieliśmy 3 ryby i nastała druga noc. Miejsce z którego łowiliśmy było na odległości ok 80 m, więc przed nocką zaspombowałem i posłałem zestawy z pva w punkt. Około 2 w nocy rozlega się w namiocie dźwięk centralki. Budzę więc żonkę i mówię „wstawaj, jedzie”. Ta zaspana ubiera lewy but na prawą nogę, a prawy na lewą. Jej reakcja na branie trwa już chwilę, więc mówię „weź się jeszcze pomaluj dla tego karpia”. Po chwili żona wybiega, łapie za wędkę i stwierdza „kurde spięła się. Weź wstań, wyrzucisz mi zestaw”. A więc wstaję, żona zwija jeszcze wędkę i odzywa się pik na drugim sygnalizatorze. Podnoszę wędkę. „Siedzi” mówię i odwracam się, a żona patrzy na mnie załamana i stwierdza o „kur... nie tą wędkę zacięłam...”