Aktualność
Amurowa zasiadka Marka Wojdygi
Zapraszamy do lektury relacji z zasiadki, podczas której Marek Wojdyga złowił wspaniałego amura.
Relacja Marka:
Wiara czyni cuda, a może to ciężka praca, może dobre miejsce, może umiejętności ... nie wiem, może wszystko po trochu ale czego jestem pewien to na pewno to, że czasem jedno branie wystarczy do pełni szczęścia. Tak właśnie było na tej wyprawie... Woda jaką wybrałem na ten wyjazd to zbiornik PZW, na którym wiedziałem, że można się zmierzyć z wielkimi amurami których waga dochodzi do 20kg. Tylko jak tu skusić taką rybkę kiedy mamy kilkadziesiąt hektarów wody ale ryb nie za wiele...
Założenie jakie na samym początku przyjąłem było w sumie dość proste - regularnie nęcić. Łatwo powiedzieć, gorzej wykonać gdyż bycie co 3-4 dni nad wodą to już można powiedzieć "praca na pół etatu" - moczenie, gotowanie kukurydzy/orzechów i dojazd kilkadziesiąt kilometrów nad wodę zajmuje trochę czasu. Jednak cel uświęca środki a wizja pięknej rybki na brzegu dawała mi przysłowiowego "kopa" do działania. Miejscówka była już 6 razy podnęcona - zbliżała się majówka, więc wszystkie gwiazdy na
niebie mówiły, że to już ten czas
Nad wodę przyjeżdżam nieco po 12stej, decydując się od razu na przygotowanie papu, żeby cała zanęta dobrze się przegryzła i nabrała aromatu. Porcja na jedno miejsce to ok 7kg kukurydzy, 1kg orzecha tygrysiego i niecały killogram kulek MonsterCrab and Strawberry 20mm - wszystko leci do wiaderka, całość dość obficie zalewam CSL-em TigerNut+ dokładnie mieszam i odstawiam, na czas przygotowania wędek i obozowiska.
Po dobrej godzinie zestawy umieszczam w wodzie, łowię przy trzcinie, niedaleko pasa wychodzącego już w grążela. Na jeden zestaw leci pop-ek Strawberry 15mm, a na drugi MonsterCrab and Strawberry tego samego rozmiaru. Po ciężkiej pracy przyszedł czas na relaks i rozmyślanie - kiedy, czy, o której, czy w ogóle ... Pierwsze i jedyne branie mam następnego dnia, na lewym zestawie z podpiętą truskawką nieco przed 7 rano, mam pełną rolę na starym poczciwym RX-ie. Ekspresowe wbicie w spodniobuty,
dziarskie przedarcie się przez trzcinowisko, kilkanaście kroków przebieżki po wodzie i w końcu jest - pierwszy raz wygięty patyk w tym roku Hol trwa ok 15 minut, ryba początkowo zrywa się na otwartą wodę ale po paru minutach udaje mi się ją podciągnąć i zaczyna się walka tuż przy brzegu ... Lewa - prawa - lewa - prawa i przycinane co jakiś czas młode liście grążela. W końcu udaje mi się rybkę podebrać, wielkie amurzaste cielsko wpada do podbieraka i już wiem, że to jest ta ryba po którą tu przyjechałem. Cel został osiągnięty a banan na twarzy nie schodził mi do końca zasiadki - mimo, że przez kolejne 3 doby nic się nie wydarzyło... Skuteczna okazała się truskawka której zapach od razu przypadł mi do gustu i chyba nie tylko mi
Pozdrawiam i do usłyszenia !
Marek