Aktualność
Karpiowy raj w Bośni
Wyjazd na karpie do Bośni i Hercegowiny zaplanowaliśmy na listopad, licząc na piękną pogodę na południu Europy. Pelagicevo to woda rzutowa, oddalona zaledwie 18 km od granicy chorwackiej. W planowaniu podróży pomogło nam wiele internetowych stron o tematyce podróżniczej, ale i tak na miejscu przeżyliśmy szok kulturowy - Rafał Kika.
Jesteście ciekawi całego artykułu, który przygotowała Rafał? Zapraszamy do najnowszego numeru e-magazynu Świat Karpia 3/2019, który jest dostępny w naszej aplikacji WYDAWNICTWO AS PRO MEDIA.
POBIERZ APLIKACJĘ MOBILNĄ NA SWÓJ TELEFON
Aplikacja Android - >>> TUTAJ<<<
Aplikacja iOS - >>> TUTAJ <<<
Fragment artykułu:
Bośnia obecnie wygląda jak Polska w latach dziewięćdziesiątych. Na ulicach królują Volkswageny Golfy drugiej generacji, a stan infrastruktury pozostawia wiele do życzenia. Mieszkańcy jednak nadrabiają swoją gościnnością i otwartością na Polaków. Nie ma najmniejszego sensu próbować porozumiewania się z nimi po angielsku. Nawet celnicy na granicy nie mówią ani słowa w języku innym niż bośniacki.
Taktyka, jaką założyliśmy przed wyjazdem, była całkowicie błędna. Zaopatrzyliśmy się w dziesiątki kilogramów kulek, pelletów i ziaren. Zupełnie niepotrzebnie. Okazało się, że ryby żerują dość chimerycznie, a ponadto wędkarze obserwują, że duże karpie ewidentnie boją się zamieszania na wodzie.
Dysponowaliśmy dla siebie około dwoma hektarami wody, dwiema zatokami i dostępem do otwartej przestrzeni. Szybko okazało się, że nasze łowisko jest płytkie, mało urozmaicone. Praktycznie był to rozległy blat bez typowych punktów, gdzie ryby mogłyby żerować.