Aktualność
Sprzątajmy nasze łowiska – dbajmy o przyrodę!
Czytając jeden z facebookowych catch raportów zdecydowaliśmy się go umieścić tutaj i zaapelować do wszystkich wędkarzy, nie tylko karpiarzy. Człowiek ucieka z zatłoczonych, zanieczyszczonych miast nad przepiękne jeziora, na których planuje odpocząć na łonie natury, czy tak faktycznie jest? Zobaczcie sami.
Pozostawianie porządku nad wodą to wciąż niekończący się temat. Każdy szanujący się wędkarz zna wszelkiego rodzaju zasady odpowiedniego zachowania się nad wodą. Czy zabranie ze sobą worka na śmieci to trudna czynność do wykonania? Pewnie, że nie, a jak wiele potrafi zmienić. Dbajmy o naszą planetę, o nasze łowiska. Nie pozwólmy na takie zachowanie nad wodą. Pamiętajcie, by zabierać zawsze ze sobą worek na śmieci. Tymczasem przeczytajcie interesujący wpis, oraz zobaczcie zdjęcia, które zmobilizują Was do sprzątania po sobie.
„Po zimie oraz długim remoncie i przeprowadzce, znalazłem w końcu czas na dwudobową zasiadkę. Wraz z kolegą Michałem, który dopiero stawia pierwsze kroki w karpiarstwie wybraliśmy zbiornik PZW nieopodal naszego rodzimego miasta. Oczywiście po tak długiej przerwie pojechaliśmy nad wodę sprawdzić co się dzieje i wytypować ewentualną miejscówkę do zasiadki. Pogoda jak jest każdy wie, niestety za bardzo nas nie rozpieszczała. Miejscówka z tamtego roku według nas całkowicie odpada jak ja tak wczesną porę roku. Była to otwarta woda i stwierdziliśmy, że ryby tam jeszcze nie będzie.
Znaleźliśmy piękną zatokę, wiatr napychał tam wodę z całego zbiornika. Od razu zgodnie stwierdziliśmy, że będzie to idealne miejsce na wiosenną zasiadkę. Następnego dnia przystąpiliśmy do sondowania oraz wstępnego wytypowania miejscówek. Głębokość w zatoce wynosiła średnio 1,5m.
Woda pod powierzchnią miała 13 stopni, wróżyło to bardzo dobrze. Po wytypowaniu miejscówek zaczęliśmy delikatne nęcenie. Nęciliśmy po jednej łyżce pelletu CarpGravity o zapachu Krilla, Hallibuta, Ananasa oraz WildKrilla, do tego dosłownie po 10 kulek na miejscówkę o tej same nucie zapachowej co pellet. Przez cztery dni jednakowe porcje leciały do wody.
Trzeciego dnia nęcenia zauważyliśmy nawet obecność karpi, bąble i dwa grzbiety, które pływały nad naszymi miejscówkami. Byliśmy bardzo podekscytowani i pełni nadziei na nadchodzącą zasiadkę.
Przyszła sobota dzień zasiadki. Na łowisko dojechaliśmy stosunkowo późno, bo dopiero o 16 a mieliśmy być już o 12. Niestety awaria auta zatrzymała nas na parę godzin. Szybkie rozpakowanie, rozbicie namiotu oraz uzbrojenie wędzisk i pierwsze zestawy poszły do wody ok godziny 18. Po całym męczącym dniu pełnym wrażeń usiedliśmy w naszych fotelach z chmielowym trunkiem. Mieliśmy chwilę na rozmowę i rozmyślania nad obecną zasiadką i planami na cały sezon.
Pierwsza noc przyniosła tylko kilka "pików", niestety bez żadnego karpia na macie. O godzinie 6 rano budzi mnie potężny odjazd, wybiegłem z namiotu jak poparzony, jak się okazało był to tylko spinningista, który wpłynął w mój zestaw. Wielkie rozczarowanie i nerwy, ale cóż nie raz tak bywa. Do końca zasiadki niestety nie doczekaliśmy się żadnego brania. Nasze sygnalizatory milczały jak zaczarowane. Tym razem nie udało się zrobić wyniku, ale cóż każdy z nas wie, że nie zawsze nasi milusińscy chcą z nami współpracować.
Kończąc chciałbym powiedzieć wam, tylko żebyśmy więcej uwagi zwracali na to, co się dzieje nad naszymi wodami. To, co ja zastałem na swoim łowisku zaskoczyło mnie bardzo. Masa butelek, papiery, puszki, plastiki itd. Straszny widok, ale cóż nie każdy dba o naturę, która nasz otacza.”