Blog
Czym dla mnie jest wędkarstwo karpiowe? - Sławomir Pusz
Lepki upał wlewał się przez otwarte szyby do wnętrza poczciwego, wysłużonego Opla. Wypakowane po dach sprzętem auto mozolnie nawijało na koła kilometry trasy.Panująca duchota wymieszana z tytoniowym dymem nie sprzyjała konwersacji. Zresztą każdy myślami był już chyba nad wodą, która była celem naszej pierwszej, jak nam się wtedy wydawało, prawdziwie karpiowej zasiadki.
Nad brzegiem zbiornika spotykamy tylko jednego wędkarza. Widok jego sprzętu wskazuje nam od razu, że mamy do czynienia z karpiarzem. Zatrzymujemy samochód i po krótkim powitaniu pytamy o wyniki. Sami dumnie stwierdzamy, iż nastawiamy się tylko na duuuże ryby.
Jak bardzo zostaniemy skarceni za naszą pychę mieliśmy się przekonać już niebawem? Obozowisko nie zostało jeszcze do końca rozbite, a nasz nowy znajomy – Zbyszek holował pięknego, kilkunastokilogramowego karpia. Przed zmierzchem na jego macie wylądowały jeszcze dwa amury – 26 i 28 kg. Patrząc na te ryby, na łuski odbijające promienie zachodzącego słońca, czując ich ciężar podczas wykonywania pamiątkowej fotografii, widząc pożegnalne machnięcie ogonem po zwróceniu wolności, wiedziałem, że moje wędkowanie nigdy nie będzie już takie jak dotychczas...
Od tamtego czerwca minęło kilka długich lat. Łuska amura, która została wtedy na macie, do dziś tkwi w moim portfelu i ma sprzyjać szczęściu.
Wędkarstwo karpiowe stało się moją pasją i stylem życia. Półki w pokoju zapełniły się filmami, książkami i gazetami o tematyce karpiowej, a każdy kąt zajęły kilogramy mniej lub bardziej potrzebnego sprzętu.
Cicho i niepostrzeżenie karpiowanie wciągało mnie w swoją otchłań. Coraz częściej budził mnie chłód poranka wślizgujący się w ciepły śpiwór i mgła otulająca zwiewną szatą pierwsze promienie wschodzącego nad wodą słońca. Mieniące się srebrem krople rosy na wędziskach zapowiadały narodziny kolejnego dnia. Smak kawy stawiał na nogi, a gorący kubek ogrzewał zmarznięte dłonie.
Wędkarstwo karpiowe odkryło przede mną swoją magię. Jak najpiękniejsza muzyka rozbrzmiewał dźwięk sygnalizatora, zwiastujący branie kolejnej ryby.
Szum obracającej się szpuli i cichy terkot hamulca kołowrotka tworzyły jedyny w swoim rodzaju chór. Wiatr wygrywający melodię na napiętej do granic wytrzymałości plecionce i serce uderzające własnym, przyspieszonym rytmem, dopełniały ten specyficzny klimat.
Wolne chwile zaczęła wypełniać pogoń za okazami, chęć pobicia kolejnego, własnego rekordu. Starty w mniej lub bardziej poważnych zawodach zagościły w moim kalendarzu. Po kilku latach spędzonych na zasiadkach mogę jednak z dumą stwierdzić, że nadal cieszy mnie każda złowiona ryba, bez względu na jej wielkość. A widok odpływającego w głębinę karpia jest najlepszym podziękowaniem za stoczoną walkę i przeżyte emocje.
Ale wędkarstwo karpiowe to nie tylko ryby.
To przede wszystkim przyjaciele, towarzysze kolejnych karpiowych zasiadek, koledzy z klubu. Długie wieczory spędzane na rozmowach o sprzęcie, przynętach i taktyce.
Wspólne wiązanie przyponów, dyskusje o ich właściwościach, wadach i zaletach. Pierwsze kulki ukręcone własnoręcznie gdzieś w garażu i radość z pierwszej wyholowanej na nie ryby.
To przeżyte razem chwile, które już na zawsze zapadają w pamięć. Satysfakcja z podebranego karpia i serdeczny uścisk dłoni po zwróconej mu wolności. To smak jajecznicy usmażonej po porannej wywózce i zapach unoszący się z grilla wieczorową porą w ostatnich promieniach zachodzącego słońca.
Wędkarstwo karpiowe, ma dla mnie jeszcze jeden, bardzo osobisty wymiar. Gdy po trudach całodniowej zasiadki wygodnie spocznę na karpiowym łóżku i wtulę się w miękki śpiwór, delikatną nicią oplata mnie tęsknota. Tęsknota za osobą, która w moim życiu jest najważniejsza, dzięki której powroty z zasiadki nie są już przykrą koniecznością.
Za osobą, której oczy mają blask jaśniejszy i cieplejszy niż gwiazdy odbite w czarnej toni wody.
A kiedy z miną dumnego łowcy pozuję do zdjęcia z kolejnym misiaczkiem, mogę cichutko wyszeptać „to dla Ciebie Maleńka”.
A kiedy z miną dumnego łowcy pozuję do zdjęcia z kolejnym misiaczkiem, mogę cichutko wyszeptać „to dla Ciebie Maleńka”.
Tym wszystkim właśnie jest dla mnie wędkarstwo karpiowe...
Pozdrawiam Sławomir Pusz
Artykuł bierze udział w konkursie "Czym jest dla mnie wędkarstwo karpiowe?"
Blogi tego użytkownika
Łowne przypony - Przypon 360 Rig - Wojciech Jedliński
2022-04-10
Łowne przypony - Slip D - Rig w otulinie - Wojciech Jedliński
2022-03-19
D Rig na miękko - Wojciech Jedliński
2022-03-02
"Blow back rig" Wojciech Jedliński Łowne przypony
2022-02-16
Przypon standardowy węzeł bez węzła Wojciech Jedliński
2022-02-02
Czy karpie widzą?
2021-03-11
Oznacz odległość i łów dokładnie!
2021-03-05
Gdzie szukać karpi wczesną wiosną?
2021-03-01