Blog
Karpie z zaporówki
Zasiadka trwająca 3trzy nocki to najdłuższa na jaką mogłem sobie pozwolić, więc chciałem bez względu na efekty, żeby była wyjątkowa. Wybrałem trudną wodę, o dużej powierzchni i zróżnicowanej głębokości. Zbiornik, którego praktycznie nie znałem, a nad którą od dawna mnie ciągnęło. Zbiornik zaporowy, malowniczo położony, otoczony lasami i nie wielkimi wzgórzami tworzył niezwykłą dla mnie atmosferę. Wybierając się nad wodę nawet nie miałem pojęcia co mnie spotka w najbliższych dniach. Teoretycznie byłem bardzo przygotowany. Stare mapy sprzed zalania terenu, zdjęcia ukazujące zbiornik przy bardzo niskim stanie wody, batymetria zbiornika, relacje karpiarzy znalezione w Internecie, prognoza pogody, to wszystko miałem przygotowane ale bez żadnego doświadczenia na tak dużych zbiornikach nie liczyłem na zbyt wiele. Wysondowałem miejsca, postawiłem markery, obficie zanęciłem i czekałem...pierwsza doba bez brania, bez spławu...totalna pustynia..na wieczór donecilem miejscówki z nadzieją, że jednak coś wyjadło zanętę. Godzina 3 w nocy odjazd. Hol z pontonu w nocy na fali potęguje emocje. Ale jest karp! W świetle latarki wydaje się potężny. W dzień odwiedza mnie znajomy, ważymy, robimy fotki. 14kg dla jednych nic wielkiego dla innych potężny.. dla mnie wyjątkowy bo z tej zaporówki..
Do kolejnej nocy nic się nie działo aż o 2 budzi mnie dźwięk sygnalizatora.. jest!.. znowu hol z pontonu ale ryba wchodzi w zaczepy.. godzina prób aby ją wydostać nic nie daje.. ostatnia szansa to dać rybie samej wyjść z kołków.. po jakimś czasie rusza.. znowu odjazd.. Wyszła co za szczęście. Jednak nie płynę a ubrany w wodery wychodzę do niej. Jest zmęczona tak samo jak i ja i poza kilkoma krótkimi zrywami daje się podebrać. Szok.. ledwo ją donoszę do kołyski jest tak ciężka. W myślach jedno..20..magiczne 20 kg. Piękny pełnołuski potężny karp ląduje bezpiecznie w wodzie aby przeczekać do rana. Gdy tylko udało się mimo emocji zapaść w lekki sen budzi mnie znowu sygnalizator. Zrywam się.. jest już widno..ryba ciągle odjeżdża ale ją zatrzymuję i wskakuje w ponton. Płynę po nią bo cwana istota próbuje ratować się w przybrzeżnych krzakach. Udaje mi się podebrać kolejnego karpia. Radość niesamowita. To wszystko brzmi jak sen. Karp ląduje w worku a ja robię kawę by pobudzić się po takiej nocy i poranku. Wkrótce przyjechał do mnie kolega Radek aby wspólnie zważyć ryby i porobić pamiątkowe zdjęcia z czym często jest problem. 3 karp ok 13kg..Piękny długi i silny. Zdjęcie, buzi i do wody. Kolej na pełnołuskiego. Podnoszę wagę i natychmiast opuszczam.. coś jest nie tak.. jeszcze raz..to samo.. Radek się dziwi bo nie widzi blatu wagi..27kg..to nie może być prawda a jednak. Po odjęciu worka karp ma 25.500kg..czegoś takiego nawet nie mogłem sobie wyobrazić, że na wodzie PZW...zaporówce.. tak mało mi znanej złapie karpia ponad 20kg..można mówić, że miałem farta.. czysty przypadek.. tak to prawda.. każda ryba złowiona przez nas karpiarzy to ogromne szczęście bo nikt nie wie z jaką rybą gdzie i o jakiej porze przyjdzie nam się zmierzyć.. także moje nowe PB 25.500kg pewnie długo nie zostanie pobite ale ja nie łowie dla kilogramów. Równie ważna jest sama radość spędzania czasu nad wodą.. taką wodą która przyciąga jak magnes i daje to co ma najlepsze czyli piękne i waleczne ryby. Ja dostałem wszystko i życzę każdemu takiej zasiadki bo słowa nie wyrażają przeżyć.