Blog
Rybka moich snów - Tomasz Majda
Po ostatniej sierpniowej wyprawie, o której pisałem w artykule ,,Potwory i spółka”, postanowiłem ponownie wybrać się na Farmę Krzyczki we wrześniu razem z żoną i z psem Dinem.
Niestety pogoda sprawiła nam psikusa i mogliśmy być tam tylko dwa dni, bo cały czas padało, jednak udało mi się złowić 3 amurki jeszcze przed ulewą:
Amur 9,60kg godz. 9.00
Amur 7,40kg godz. 13.30
Amur 7,50kg godz. 14.30
Ostatniego dnia naszego pobytu, kiedy już właściwie zaczęliśmy się pakować, nagle poczułem mocną wibrację sygnalizatora brań (ponieważ dźwięków nie słyszę). Szybko podbiegłem do wędek, które jeszcze na koniec ustawiłem i okazało się, że jedna z nich niesamowicie wyginała się w prawo. Musiało to być coś wielkiego, coś, czego jeszcze w życiu nie miałem. Złapałem wędkę i zacząłem z nią walczyć. Szarpało mi wędkę raz w lewo raz w prawo, próbowałem ją do siebie ściągnąć, żeby zobaczyć, chociaż kawałek tej rybki. Jednak był to bardzo trudny przeciwnik. Długo z nią walczyłem, już wydawało się, że ją mam gdy... nagle... urwała się... (mocny haczyk został wygięty).
Niestety nie zobaczyłem tego potwora. Po sposobie walki wydaje mi się, że to był duży sum.
Zaczynają mi się trząść ręce, w głowie tysiąc myśli, co mogłem zrobić lepiej, a tu trzeba się pakować. Przez długi okres nie mogłem o tym zapomnieć co to była za ryba? Jak ją można było wyciągnąć?
Chciałbym jeszcze raz spróbować z nią powalczyć. Od tamtej pory zacząłem szukać lepszych haczyków. W październiku nadarzyła się okazja do ich wypróbowania, kiedy to mój kumpel Łukasz po wysłuchaniu mojej opowieści postanowił to sam zobaczyć i zarezerwował miejsce na Krzyczkach. Co prawda Łukasz lubi wędkowanie na spinning. Była to jego pierwsza wyprawa a ja byłem szczęśliwy, że znów tu jestem. Gdy dojechaliśmy na miejsce, okazało się, że jest tam wielu początkujących wędkarzy, nieznających zasad postępowania w czasie łowienia co kończyło się ciągłym wspólnym plątaniem wędek. Było to dość męczące. Na szczęście po południu mogliśmy już spokojnie powędkować, były z tego wyniki. Złowiłem karpia 15,50kg i amurka 7kg, a Łukasz obserwował i pomagał mi w łowieniu.
Karp 15,50kg godz. 15.35
Amur 7kg godz. 20.10
Następny dzień był wymarzonym dniem dla wędkarza – słonecznie i spokojnie, pozostali tylko wędkarze z dużym doświadczeniem, których mieliśmy przyjemność poznać –
SERDECZNIE WSZYSTKICH POZDRAWIAMY :)
Okazało się, że nie przeszkadzało im to, że jesteśmy osobami niesłyszącymi i chętnie nas zapraszali do wspólnych zasiadek. Dzięki wymianie doświadczeń udało mi się złapać:
Karp 13kg godz. 8.15
Karp 16,70kg godz. 9.30
Karp 11,40kg godz. 13.40
Karp 17,40kg godz. 17.20
Ważenie karpia 17,40kg
Karp 9,60kg godz. 21.05
Karp 15,60kg godz. 21.20
Karp 13,40kg godz. 11.35
Ostatnia foteczka
Buziaczek i do wody
Wśród tylu rybek (oczywiście wszystkie zostały zdezynfekowane i wypuszczone do wody) nie było tej, dla której przyjechałem - ryby ze snu... i chyba będę musiał tu znów wrócić.
Mimo tego malutkiego zawodu bardzo miło spędziłem czas a Łukasz połknął bakcyla karpiowania i zaczął gromadzić swój sprzęt.
Tomasz Majda