Blog
Na podbój Starego Sącza
Była to moja kolejna zasiadka nad tą niesamowitą wodą, jaką jest duży staw w Starym Sączu. Woda z pozoru wygląda na dosyć łatwą, lecz skrywa wiele tajemnic, przez co jest naprawdę trudnym technicznie zbiornikiem. Jak niemal każda żwirownia, jej dno jest znacznie urozmaicone poprzez podwodne górki pokryte kamieniami, które nie raz tępiły słabej jakości haki bądź przecierały żyłki. Tym razem na cel moich testów padły akcesoria końcowe firmy Advanced Angling Solutions. Zaczynając na haczykach a kończąc na sztucznych przynętach. Dlaczego ten, a nie inny zbiornik ktoś mógłby zapytać?, właśnie przez trudne warunki , piekielnie silne ryby, które rozgięły nie jeden haczyk i wiele innych ekstremalnych sytuacji
Przygotowania
Ostatnie dni do wyjazdu, czas dłuży się i dłuży, godziny w szkole trwają całą wieczność, gdy nagle ostatni dzwonek i wreszcie mogę zająć się całym żmudnym rytuałem przygotowań. Pierwszą rzeczą jakiej się podjąłem, było związanie odpowiednich przyponów. Należę do tej grupy karpiarzy, którzy mają swój ulubiony kształt haczyka czy rodzaj przyponu. Niestety po targach karpiowych, które odbywały się w Polsce i za granicą większość asortymentu została rozebrana w tym moje ulubione haczyki Curv. Bije się z myślami jaki przypon stworzyć i jakim haczykiem zastąpić mojego ulubieńca. Wybór padł na ostry jak brzytwa XXX Gape w rozmiarze 6. Haczyk stosunkowo mały do stosowanych przez mnie przynęt, za to odpowiednia długość włosa i dobrze skonstruowany przypon pozwoli na skuteczne zacięcie ryby. Tak naprawdę do końca nie wiedziałem jaki przypon zrobić. Wyjąłem moje dwa etui z akcesoriami, zamknąłem na chwilę oczy i puściłem wodzę wyobraźni. Nagle pojawił się pomysł, sprawdzi się bądź nie , najwyżej małych korekcji dokonam nad łowiskiem. Do zrobienia mojego przyponu , użyłem jeszcze tulejek antysplątaniowych i przeźroczystych rurek termokurczliwych przez krystalicznie czystą wodę.
Czas Start!!!
Piątek godzina 2:30 a budzik gra nie lubianą chyba przez każdego z nas melodie, jednak tym razem chęci na wyczołganie się z łóżka są znacznie większe niż przy standardowy dniu. Szybkie śniadanie i wraz z kolegą Rafałem ruszamy w drogę. Około godziny 7dmej docieramy nad łowisko gdzie dokonujemy nie zbędnych formalności związanych z opłatami i kierujemy się na stanowiska. Po drodze widzimy sporą ilość spławów na wprost od stanowiska numer 2. Jest nas dwóch także rzut monetą, kto wygra wybiera stanowisko. Rywalizacje wygrywa Rafał więc dwójka jest jego, mi została przydzielona trójeczka. Szybko wodujemy ponton i ruszamy na wodę w poszukiwaniu odpowiednich miejsc do położenia zestawów . Nasze potencjalne miejscówki znaleźliśmy na 120m, 150 i 50. Mimo jeszcze dosyć zimnej wody której temperatura nie przekracza 13 stopni, pod markery leci dosyć spora ilość towaru. Każdą z przynęt podwieszam dodatkowo kolorową sztuczną kukurydzą AAS. Pierwsze brania zaczynają się już po 30minutach od wywiezienia zestawów lecz to nie gatunki dla których pokonaliśmy taką ilość kilometrów . Do godziny 13stej na macie pojawia się trzy spore karasie i dwa leszcze. Po niechcianych przyłowach zmieniam nieco rozmiar przynęt i mówię do Rafała były trzy karasie to teraz trzy karpie . Nagle jak na zawołanie branie z pod prawego markera, szybkie zacięcie i coś wisi na drugim końcu od razu czuć że nie będzie to leszcz czy karaś. Ryba idzie stanowczo i dosyć szybko w naszym kierunku lecz na odległości około 15m od brzegu pokazuje że posiada jeszcze sporo zapas siły . Stary Sącz jest zbiornikiem który jest dosyć głęboki tuż przy samym brzegu co tamtejsze ryby świetnie wykorzystują. Po 10minutach przepięknie ubarwiony karp pełnołuski ląduje na macie. W dolnej wardze pewnie tkwił niesamowicie ostry haczyk XXX Gape który przyczynił się do wyholowania naszego pierwszego karpia. Szybka sesja fotograficzna i ryba wraca do wody. Szykuje trochę karpiowych smakołyków i zestaw ponownie wraca tam gdzie jego miejsce. Wszystko gotowe czeka na kolejne branie a my szykujemy tym razem coś pysznego dla nas. Po sycącym obiedzie nieco zmęczeni udajemy się na popołudniową drzemkę którą przerywa kolejny odjazd na mojej wędce. Na macie melduje się równie piękny jak jego poprzednik karp. Padający z nieba deszcz skutecznie zniechęcił mnie do wyciągania łódki i ponownego wywożenia. Na szczęście branie było z pod markera stojącego na 120 metrze więc mogłem zarzucić zestaw z brzegu. Chyba jak każdemu z nas od czasu do czasu zdarza się mała „wtopa” . Podczas silnego zarzutu żyłka strzela i tracę zestaw. Z braku jakichkolwiek chęci na wiązanie nowego przyponu z wcześniej wspomnianym haczykiem zakładam inny, jak się później okazało było to wielkim błędem. Do wieczora doławiam jeszcze jednego małego karpika a dzień zbliżał się powoli ku końcowi. Noc minęła w miarę spokojnie, iż około godziny 3 ciej nad ranem zaliczam spinkę. Oczywiście na haczyk firmy X. Opieram wędkę o namiot i wracam do ciepłego śpiwora. Około godziny 8-smej pobudka i wiązanie nowych przyponów. Niestety dzień mija bez brania za to świetna atmosfera w jakiś sposób zrekompensowała spędzony czas. Do późnych godzin wieczorowych prowadzimy aktywną rozmowę pod parasolem . W momencie, gdy szedłem do namiotu mam piękny odjazd na wędce wywiezionej na 150m. Hol przebiega dosyć szybko i z początku wdaje nam się, że ryby jest mała, lecz gdy zobaczyliśmy jej gabaryty po raz pierwszy byliśmy zdumieni. Ogromny ponad metrowy amur odpala swoją moc i walczy przez kolejne 15minut w padającym deszczu. Kilka pamiątkowych zdjęć i ryba wraca do wody a ja cały przemoknięty powracam do namiotu. Noc i poranek mija spokojnie na pojedynczych „pikach” . Godzina 9:00 nasz czas powoli dobiega końca. A my przystępujemy do ostatniej i zarazem najbardziej nie lubianej czynności czyli składania.
Podsumowanie
Ogólnie rzecz biorąc zasiadka bardzo udana nie tylko przez ryby a przez miłą atmosferę, która nie opuszczała nas do ostatnich chwil nad wodą jak i w drodze powrotnej. Testy akcesorii Advanced Angling Solutions wyszły jak najbardziej pomyślnie. Chyba jedną z najważniejszych cech, która charakteryzuje haczyki to ich ostrość. Po kilku rybach i kilkunastokrotnym przeciągnięciu po kamieniach prawie w ogóle się nie stępiły. A węglowa powłoka haczyka po kontakcie z kamieniami nie uległa starciu jak to bywało z haczykami innych znanych firm. Z mojego punktu widzenia wygląda to tak, że tworzy się na naszym rynku kolejna znakomita marka, która dba o jakość swoich produktów. Kończąc już chciałbym wszystkich serdecznie zaprosić nad to nie zwykle klimatyczne łowisko położone na południu naszego kraju. Nowi opiekunowie zajmujący się wodą to ludzie wyjątkowi „Karpiarze przez duże K”, za co należy im się wielki szacunek. Pozdrawiam