Blog
Od Zera do Bohatera
W tym wpisie chciałbym przedstawić swoje pierwsze kroki w wędkarstwie karpiowym a raczej przypadkowe zetknięcie się z tym działem wędkarstwa i dalszym rozwijaniem. Poruszę również jak zacząć żeby nie zniechęcić się w łowieniu karpi.
Otóż jak już wcześniej wspomniałem moja historia z karpiami zaczęła się przypadkowo. Zdarzały się kontakty z karpiami ale dopiero pod koniec wakacji 2014 roku pojawił się pewien pomysł. Z uwagi ,że różnorakie zanęty i inne wynalazki kosztują (co się okazało w następnym roku,że karpiarstwo to nie tani sport ;) brat postanowił kupić słoiczek kulek (waniliowych) i spróbować pojechać na 4/5 godzin na pobliski zbiornik PZW. Udaliśmy się tam o godzinie 5 rano, mgła unosiła się nad taflą wody a promienie słońca nadawały jeszcze większego uroku. Wybraliśmy stanowisko,rozłożyliśmy wędki i zaczęliśmy myśleć jak to zrobić. Zestawy to była czysta prostota (przypon ze zwykłej plecionki, haczyk nr.6 a na włosie jedna pojedyncza kuleczka waniliowa 16 mm zamoczona w aromacie do ciast. Dalej znajdowała się rurka antysplontaniowa z oliwką 60 g). Co najlepsze, że wtedy po prostu rzucaliśmy gdzie popadnie i jak najdalej bez żadnych zanęt itp. (sama kulka, która była wymieniana co godzinę) Siedząc tak i wyczekując co się stanie o godzinie około 7 zaczął się odjazd na mojej wędce, było to wielkie zaskoczenie. Byłem bardzo podekscytowany tą sytuacją i nie mogliśmy się doczekać co będzie na końcu zestawu. Okazało się, że to nasz pierwszy karp na pierwszej zasiadce. Miał równo 3 kg i co niestety akurat wtedy zabraliśmy go do domu jak to bywa na początku karpiowania ;) Próbowaliśmy jeszcze do około 13 ale bez wyników.
Wybraliśmy się również niedługo na ten sam zbiornik na nockę.Oczywiście z myślą o złapaniu karpia. Była to już końcówka sierpnia i akurat trafiła nam się zimna noc, więc rozpaliliśmy sobie ognisko (zapewniam, bez niego było by ciężko). Zestawy oczywiście były takie same czyli jedna kuleczka 16 mm i to wszystko. Była to dopiero druga zasiadka na karpia i co najlepsze, że około 2 godziny w nocy nastąpił odjazd na mojej wędce. W trakcie holu przydarzyła się śmieszna sytuacja ,gdy karp zobaczył podbierak natychmiast zaczął uciekać jak motorówka :) Po wyholowaniu waga pokazała 2,5 kg co bardzo cieszyło. Niestety już do samego rana nic się nie działo. Była to fantastyczna przygoda.
Gdyby nie te dwa wypady na cyprianusa zapewne do dzisiaj byśmy nie zajmowali się karpiarstwem lecz cieszę się, że tak się stało i mogę podziwiać piękno tych ryb.
Z biegiem czasu zaczęliśmy już wzbogacać swoje przynęty o nowe rodzaje kulek, pelletów oraz nowy sprzęt. Również wiedza się powiększyła poprzez wyjazdy nad wodę, czytanie wielu artykułów, magazynów oraz oglądanie filmów karpiowych.Dzisiaj już mogę spokojnie powiedzieć, że wiedza jest ale trzeba jeszcze zdobyć doświadczenie nad wodą i tu już na rok 2016 są zaplanowane pierwsze wyjazdy na dłużej niż tylko parę godzin czy jedna nocka. Mam nadzieje, że to przyniesie już w tym roku wyznaczony cel w postaci karpia 10+.
Gdybym mógł coś polecić młody karpiarzom po swoim skromnym doświadczeniu to aby zaczynali karpiowanie na wodach komercyjnych gdzie jest więcej karpi i gdzie po prostu łatwiej jest dojść do tego co źle robimy i gdzie popełniamy błędy.Początkujący nie będą się zrażać, że nie mają wyników. Nam akurat los sprzyjał :) Warto również zwrócić uwagę na sprzęt. Głównie chodzi o to aby nie zaczynać od takiego wysokiego poziomu m.in łódki zdalnie sterowane, echosondy,pontony itp. Na początku trzeba zwrócić szczególną uwagę na podstawy aby wszystkiego dokładnie się nauczyć ;)
Dzisiaj już mogę powiedzieć, że wędkarstwo karpiowe to może i drogie hobby ale jest ono warte zachodu i jak jest napisane w tytule bloga, że może i startujemy od zera ale rekord Polski zawsze jest do pobicia ;) I pamiętajmy, wypuszczajmy karpie bo wrócą większe i będą cieszyć jeszcze bardziej ;)
Poniżej przedstawiam kilka zdjęć z pierwszych zasiadek karpiowych i z ostatniej na której byliśmy w poprzednim tygodniu ;)