Blog
Wiosenna potyczka | Jak złowiłem pierwszego karpia w tym roku
"Dlaczego wiosną warto łamać swoje zasady łowienia?"
Wiosna wiosna wiosna... W tym roku mamy doczynienia z bardzo zróżnicowaną pogodą na początku sezonu karpiowego. Na pewno nie tylko my ale i karpie odczuwają, że wiosna daje nam w kość i gdy tylko zaczyna robić nadzieję na cieplejsze dni zmienia się o 180 stopni i mamy za oknem śnieżnobiały krajobraz. To wszystko sprawiło, że większości z Nas karpiarzy jest ciężko rozpocząć sezon od upragnionej zasiadki nie mówiąc już o złowieniu karpia.
Moja przerwa zimowa była bardzo długa... Z przyczyn niezależnych ode mnie sezon 2020 zakończyłem w nalepszej porze roku na "grubego" karpia czyli jesienią. Gdy wszyscy inni zaczynali swoje jesienne zasiadki ja już odłożylem sprzęt na półki. Przez tak długą przerwę byłem zmotywowany na szybkie rozpoczęcie sezonu jednak to co działo się za oknem nie dawało cienia szansy. Mrozy w nocy, zimny wiatr, miejscami śnieg skreślał teorie o lokalizowaniu karpi na mniejszych i płytszych zbiornikach ponieważ karpie nie chciały opuścić swoich zimowisk i długo musiałem czekać aby rozpocząć mój kolejny sezon. Każdy z Nas ma swoje ulubione wody, które może nie nadają się aż tak bardzo na wczesno wiosenne zasiadki jednak ma się do nich sentyment i stawiamy im kolejne wyzwania. Ja mam taką wodę i jest nią Łowisko Strefa Ciszy w Spalonej. Od kilku lat badam i analizuję tą starą, głęboką żwirwonię w celu poznania największych mieszkańców. Nie mogłem wybrać inaczej więc wybór padł właśnie na nią i tam postanowiłem rozpocząć swój sezon karpiowy w 2021r. Długo zastaniawiałem się, które stanowisko wybrać. Na cel obrałem sobie zatokę gdzie woda szybciej się nagrzewała i była osłonięta od zimnego wiatru co sprawiało, że karpie mogły się tam spokojnie wygrzewać. Woda ta jest specyficzna na swój sposób ponieważ karpie uwielbiają głębokości i każdy kto tam był wie, że nie trzeba się ich bać. Już od kilku lat rozpoczynałem tam swoje sezony i łamiąc stereotypy nie szukałem płytkich miejsc a blatów na 4-6m. Wiedziałem, że karpie lubią takie miejsca i rzadko je omijają. Tym razem nie mogło być inaczej, wszystkie zestawy powędrowały na głębsze partie zbiornika. Pełen wiary w skuteczność miejsc wpatrywałem się dwie noce w "martwe" sygnalizatory i nie mogłem zrozumieć dlaczego nic się nie wydarzyło. Właśnie wtedy zrobiłem rzecz, która przytrafiła mi się pierwszy raz a mianowicie spakowałem cały sprzęt i przeniosłem się na mniejszą zatokę, w której występował długi pas trzcin z płytszymi częściami zbiornika. Bardzo długo zastanawiałem się czy aby na pewno zmienić dotychczasową taktykę i regułę głębokiej wody. Jednak to, że zmieniłem stanowisko było chyba na tę chwilę czymś wystarczająco nowym i uparcie szukałem tych głębokich blatów. Kolejna nocka, kolejne rozczarowanie. Właśnie wtedy zacząłem myśleć, że może zbyt uparcie idę w swoje przekonania i warto spróbować czegoś innego. Długo nad tytm myślałem ale zdecydowałem się, że jeden kij obstwię na malutkim zakolu o głębokości niecałych dwóch metrów. Na zestaw powędrowała jedna kuleczka 18mm Live System z CCMoor'a do tego malutka PVA z pokruszonymi kulkami. Zastała mnie ciemnośc i zaczęła się noc. Przebudziłem się nad ranem ze smutkiem bo w dalszym ciągu nie było nic na sygnalizatorach. Leżałem tak na łóżku i czułem się pokonany jednak po kilkunastu minutach usłyszałem ten piękny dźwięk. Z tego wszystkiego zapomniałem ubrać butów i w dosłwonie kilka sekund później trzymałem kij w ręce. Hol był spokojny. Przez pewien czas bałem się, że mam leszcza albo puste branie jednak przy brzegu ukazał się karp i był to najlepszy moment mojej zasiadki. Karp nie był ogromny ale cieszył mnie tak jakby był moim nowym PB.
Właśnie wtedy udowodniłem sobie, że nie można być upartym w swoich przekonaniach i warto ryzykować i nawet znając dobrze wodę robić coś czego nigdy się tam nie robiło a mianowicie "łamać zasady". Udało mi się rozpocząć sezon i teraz mam nadzieję, że będzie już z górki. Zobaczcie sobie jak to wszystko wyglądało na filmie.
Pozdrawiam Donatan Trela