Blog
Karpie na koniec listopada
Kończący się rok nie oznacza końca karpiowej przygody. Nie mam tu na myśli ciepłych kanałów czy zrzutów ciepłej wody. Sergio rzuca pytanie, czy jadę jeszcze na zasiadkę. Oczywiście - dlaczego nie, ja nie kończę sezonu, ja go kontynuuję na łowisku Gosławice. Po krótkim namyśle okazuje się, że mam kompana. Pogoda jest sprawą drugorzędną. Ważne, że woda nie zamarzła. Nie musieliśmy zabierać namiotów, skorzystaliśmy z dogodności, które zapewnia łowisko. Taktyka? Przy temperaturze wody 4C trudno mówić o taktyce. Jak zwykle poświęciłem sporo czasu na obserwację wody, która wiele może podpowiedzieć. Nie zawsze widać spławy. Czasami karpie wychylają tylko grzbiet ponad powierzchnię wody, jakby chciały poprosić o jakiś smakołyk. Dlatego, podczas jesienno-zimowych zasiadek, wykorzystuję model zdalnie sterowany, który w szybki sposób pozwala dostarczyć Karelowe cukierki pod wskazany adres. Na włos zakładam sprawdzonego pop upa KillKrill z siatką PVA wypełnioną method miksem Devil Krill. Ostra, devilowa przyprawa dobrze spisuje się w chłodnej wodzie, a pomarańczowy pop-up stanowi wisienkę na torcie. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Pierwsze branie nastąpiło po 30 minutach od wywózki. Jak zwykle pogoda rządziła się swoimi prawami. Ryby przemieszczały się z kierunkiem wiatru. Przez pierwsze dwie doby mieliśmy na macie pięć ryb. Waga nie powalała, w końcu na łowisku są większe klamoty. Jednak patrząc na perspektywę pory roku, w jakiej zaplanowaliśmy zasiadkę, nie można wybrzydzać. Wszystkie ryby mieliśmy z głębszych partii wody. Na ekranie echosondy zauważyłem, że ryby przemieszczają się na wysokości płytszych półek. Widać to było także po ruchu lustra wody.
W ostatnią dobę postawiliśmy wszystkie zestawy na płytszych blatach. Okazało się to trafną decyzją. Przez 14 godzin wyholowaliśmy 12 ryb. Nie przekroczyliśmy bariery 20kg, ale ilość złowionych ryb zadziwiła nie tylko nas. Po raz kolejny obserwacja wody i wyciąganie wniosków z informacji podawanych przez naturę, okazało się drogą do sukcesu. Nic tak nie cieszy jak widok zadowolonego klienta.
Z karpiowymi pozdrowieniami Przemysław Badyniak