Blog
Połamania kija… Przemek z Carp-World
Takie słowa usłyszałem jadąc na łowisko, w którym populacja cyprinusów przekracza 2500 szt. Na to łowisko wybieram się na wrześniowe zawody, wiec wypadało wykonać rozpoznanie terenu i warunków tam panujących, żeby nie jechać w ciemno. Takie podejście miał także mój kompan, z którym wybieram się na wędkarskie szranki. Rozmawiając z Wojtkiem w poniedziałkowy wieczór, dowiaduję się, że zarezerwował stanowisko na łowisku Gosławice na zbliżający się weekend, czyli już za niespełna 3 dni. Hmm….,co zrobić? Będąc w podróży służbowej musiałem zrezygnować z wyjazdu na łowisko Tuszynek, więc ogarnąłem wszystkie tematy związane z pracą i po kilku godzinach potwierdziłem swój przyjazd. Na łowisko dotarłem w czwartek późnym popołudniem. Ku mojemu zaskoczeniu stanowisko było puste. Szybki telefon do współbiesiadnika i słyszę wspomniane wcześniej słowa…”połamania kija, ja jadę w delegację, praca wygrała i będziesz siedział sam”
.
Otwieram oczy szeroko ze zdziwienia. Pierwszy raz na akwenie i to w dodatku sam.
Z pomocą przyszli mi koledzy, którzy wcześniej tu łowili. Godzina spędzona na telefonicznych dywagacjach trochę rozjaśniła mi sytuację na zbiorniku. Rozmowy rozmowami, ale miejscówki muszę poszukać sam. Wytypowanie 6 miejscówek (trzech podstawowych oraz trzech dodatkowych) zajęło mi blisko trzy godziny. Zawsze szukam alternatywnych miejscówek w razie ewentualnego niepowodzenia, szczególnie, że mój rewir jest strasznie zarośnięty. Wytypowane punkty mieściły się w dziurach pomiędzy bujną roślinnością. Z głębokościami nie miałem zbyt dużego wyboru ale udało mi się znaleźć jeden głębszy dołek 3,1m o wymiarach 3x2m. Miejsce to było bardzo zamulone, a woda w tym rejonie była cały czas zmącona. Mogło to świadczyć o obecności naszych pupili, ale nie koniecznie.
To właśnie miejsce obsypałem dość obficie kulkami Extazy, wymieszanymi z pelletem halibut oraz orzechem tygrysim i zalałem bosterem Kill Krill.Podstawą zanęty w pozostałych dwóch miejscówkach także były kulki Extazy. Jedno miejsce obsypywałem dodatkowo drobnym pelletem, a drugie kukurydzą.
Płytsze miejsca po zanęceniu od razu były odwiedzane przez łabędzie.
Przypony wykonane ze sprawdzonych materiałów: plecionki w otulinie N-Trap Semi-Stiff, Korda IQ Fluorocarbon, plecionki Samson Kryston, haki KordaWideGape X rozmiar nr 2.
Jak można było się spodziewać, pierwsze efekty przyszły z miejscówki kukurydzianej. Z tego miejsca pierwszej nocy miałem pięć brań, a miejscówki obsypanej drobnym pelletem dwa brania. Z mulistego podłoża nic.
Na drugą dobę zmieniłem miejscówkę, z której miałem najwięcej brań i przeniosłem zestawy ok 50m w kolejną dziurę w podwodnej roślinności. Niektórzy stwierdzą, że nie zmienia się łownej miejscówki, ale ja przyjechałem tu na rozpoznanie terenu i chciałem sprawdzić więcej punktów.
Pod wieczór pierwszy raz odzywa się sygnalizator z zestawem w mulistym podłożu. Jest to większa ryba niż pozostałe. W międzyczasie doławiam kolejne sztuki z miejsc nęconych drobniejszą gramaturą pelletów, kukurydzy oraz kulkami Extazy 18mm.
Noc przynosi kolejną większa rybę z miejsca grubo nęconego, pozostałe miejscówki radują mnie systematycznymi braniami ryb w przedziale 8-12,6 kg.
Oczywiście po każdej złowionej rybie łowisko trzeba dość obficie donęcić, ponieważ na dnie nie zostaje nie. Nie ma się co dziwić. Dryfując pontonem po akwenie zaobserwowałem, że w nęcone miejsca wpływa stado ryb w ilości 10-15 sztuk i odkurza dno do czysta. Stosując starą regułę wędkarską żeby przytrzymać rybę w łowisku trzeba nęcić i nęcić.
Od soboty rano do niedzielnego południa w regularnym 1,5h cyklu, łowię ryby z miejsca nęconego tylko kulkami Extazy o średnicy 22m, pelletem halibut oraz orzechem. Z tego miejsca udaje mi się złowić większe ryby.
W sobotę po południu poznałem moc Gosławic. Po zakończeniu czynności związanych z ważeniem wcześniej złowionej ryby, słyszę delikatne pikanie sygnalizatora z zamulonej miejscówki. Stoję jak wryty, do tej pory miałem energiczne brania a tu pik, pik, pik….. i odjazd…. Cyprinus energicznie wpłynął pod blisko 40-sto metrowy plac wodorostów. Po 40 minutach mozolnego wyciągania ryby z podwodnej roślinności dopływam do pomostu, pozostawiając podbierak w wodzie. Nie bardzo wiedziałam, jakiego kalibru jest mój przeciwnik, ponieważ cały był osłonięty zielskiem. Po złapaniu oddechu ponownie wchodzę do pontonu i zaczynam odkopywać zdobycz. Pierwsze wrażenie – może 14-15kg. Moje spostrzeżenia zostały sprostowane podczas próby podniesienia całości z wody. Nie było lekko. Na macie leży potężny pełnołuski karp. Widząc moją batalię na wodzie, dołączają do mnie holenderscy wędkarze ze stanowiska obok. Przychodzi czas na ważenie. Worek Trakker waży 1,6kg, waga całości pokazuje dokładnie 25kg ze wskazaniem na +. W tej chwili stałem się posiadaczem nowego PB wynoszącego 23,40kg.Nie da się ukryć, że jest to cudowne uczucie móc zmierzyć się z takim przeciwnikiem.
Krótka sesja zdjęciowa, odkażenie ran i czas na powrót do wody.
Po niespełna dwóch godzinach z tego samego miejsca, łowię kolejnego polonuskiego karpia 17kg. Coś pięknego. Sporo mniejszy od poprzedniego, ale także walczył dzielnie i długo. Najciekawszy jest fakt, że po złowieniu większej sztuki nie zmieniałem w ogóle przynęty. Te same kulki powędrowały do wody. Było to postępowanie przemyślane. Kulki już pracowały a jestem pewien, że spokojnie wytrzymają na włosie 36h, więc nie było powodu, żeby je zmieniać na świeże.
Podczas tej zasiadki miałem w sumie 32 brania, z czego wyholowałem 26 ryb o łącznej wadze przekraczającej 300kg!. Do nęcenia wykorzystałem wyłącznie kulki Extazy w ilości 10kg. Dodatkowo zużyłem 15 kg kukurydzy oraz 15 kg pelletu. Wiem, że te cyfry dla niektórych wędkarzy są szokujące, ale jak wcześniej wspominałem, po każdej złowionej rybie donęcałem łowisko i stąd takie cyfry. Okazało się, że przyjęta taktyka zdała egzamin. Miejsce grubo nęcone obdarowało mnie większymi rybami. Pozostałe miejsca zmieniałem 6 razy. Z każdego odnotowałem kontakt z rybą. Teraz czas na uzupełnienie zapasów kulek Extazy i kolejną przygodę w podwodnym światem
Każdemu życzę takiej przygody.
Z karpiowymi pozdrowieniami
Przemysław Badyniak Carp-World Team